Festiwal 2003
FINAŁ
Dzieje się tak, jak w modlitwie mszalnej, żeby każda nasza robota w imię Boże się zaczynała i w imię Boże kończyła. I tak jest z festiwalem. Kończy się ten uroczysty festiwal, który jest najpiękniejszą unią narodów, nie tylko Europy, ale całego świata. Takiej unii chciał Pan Jezus i taka unia była za czasów apostolskich, kiedy chrześcijanie wszystko mieli wspólne.
Dzieje się tak, jak w modlitwie mszalnej, żeby każda nasza robota w imię Boże się zaczynała i w imię Boże kończyła. I tak jest z festiwalem. Kończy się ten uroczysty festiwal, który jest najpiękniejszą unią narodów, nie tylko Europy, ale całego świata. Takiej unii chciał Pan Jezus i taka unia była za czasów apostolskich, kiedy chrześcijanie wszystko mieli wspólne.
DZIEŃ UKRAIŃSKO-BESKIDZKI
Sobota jest najtrudniejsza. Zazwyczaj w Nowym Sączu zostają tylko dwa zespoły - te, które właśnie mają swój dzień narodowy. W tym roku zostały Dżerelce z Ukrainy, zastępujące zespół wenezuelski, który w ostatniej chwili nie pojawił się na festiwalu oraz Hulajniki z Beskidu Żywieckiego. Pozostali uczestnicy udają się na koncerty w okolicznych miejscowościach, w sobotę jest ich zawsze najwięcej.
Sobota jest najtrudniejsza. Zazwyczaj w Nowym Sączu zostają tylko dwa zespoły - te, które właśnie mają swój dzień narodowy. W tym roku zostały Dżerelce z Ukrainy, zastępujące zespół wenezuelski, który w ostatniej chwili nie pojawił się na festiwalu oraz Hulajniki z Beskidu Żywieckiego. Pozostali uczestnicy udają się na koncerty w okolicznych miejscowościach, w sobotę jest ich zawsze najwięcej.
DZIEŃ RUMUŃSKO-PODHALAŃSKI
Dwa różne zespoły, dwa światy, dwie kultury, a przecież podczas koncertu dnia rumuńsko-podhalańskiego można było zauważyć wiele podobieństw. To są występy ludzi z gór - skwitował krótko Józef Broda. Region Maramuresz w Karpatach Wschodnich, skąd przyjechał zespół rumuński to unikatowa w skali europejskiej enklawa żywych jeszcze tradycji ludowych. Stara drewniana architektura, wysoko rozwinięte rzemiosło, zwłaszcza snycerstwo i ciesielstwo, charakterystyczne wzory w tkactwie, malarstwo na szkle... Czyż nie podobnie jest na naszym Podhalu?
Dwa różne zespoły, dwa światy, dwie kultury, a przecież podczas koncertu dnia rumuńsko-podhalańskiego można było zauważyć wiele podobieństw. To są występy ludzi z gór - skwitował krótko Józef Broda. Region Maramuresz w Karpatach Wschodnich, skąd przyjechał zespół rumuński to unikatowa w skali europejskiej enklawa żywych jeszcze tradycji ludowych. Stara drewniana architektura, wysoko rozwinięte rzemiosło, zwłaszcza snycerstwo i ciesielstwo, charakterystyczne wzory w tkactwie, malarstwo na szkle... Czyż nie podobnie jest na naszym Podhalu?
DZIEŃ TATARSKO-KRAKOWSKI
Czwartek należał do zespołów Szczęśliwe Dzieciństwo z tatarskiego Kazania i Małych Otfinowian. Żywiołowe tańce tatarskie - jak wyjaśniała kierowniczka zespołu, Swietłana Iszkuzina - przekazują radość życia i miłość do ludzi. Tatarzy uważają, że są w stanie w taki sposób naprawić świat i zachować dobro. Należąc do Federacji Rosyjskiej, żyją w zgodzie z innymi nacjami, dlatego na festiwalu pokazali zarówno tańce tatarskie, jak i rosyjskie, a specjalnie dla polskiej publiczności tak kiedyś u nas popularne katiuszę i kalinkę. Na dzień tatarsko-krakowskim przyjechała do Nowego Sącza spora grupa mieszkańców Otfinowa. Z Zalipia przyjechały słynne malarki, a po występie można było skosztować regionalnych rarytasów, czyli kaszy z suszonymi śliwkami i miejscowych wypieków.
Czwartek należał do zespołów Szczęśliwe Dzieciństwo z tatarskiego Kazania i Małych Otfinowian. Żywiołowe tańce tatarskie - jak wyjaśniała kierowniczka zespołu, Swietłana Iszkuzina - przekazują radość życia i miłość do ludzi. Tatarzy uważają, że są w stanie w taki sposób naprawić świat i zachować dobro. Należąc do Federacji Rosyjskiej, żyją w zgodzie z innymi nacjami, dlatego na festiwalu pokazali zarówno tańce tatarskie, jak i rosyjskie, a specjalnie dla polskiej publiczności tak kiedyś u nas popularne katiuszę i kalinkę. Na dzień tatarsko-krakowskim przyjechała do Nowego Sącza spora grupa mieszkańców Otfinowa. Z Zalipia przyjechały słynne malarki, a po występie można było skosztować regionalnych rarytasów, czyli kaszy z suszonymi śliwkami i miejscowych wypieków.
DZIEŃ TURECKO-BESKIDZKI
Scenami na Rynku i w hali widowiskowej zawładnęła kolejna para kamracka: słowacki Raslavicanik i Mali Gronkowianie. Sąsiedzi zza południowej granicy przedstawili typowe tańce dla swojego regionu: kariczki, czapasze, słowackie czardasze. Mali Podhalanie autentyczne dziecięce gry i przyśpiewki. Zespoły szybko się zaprzyjaźniły - z pewnością ułatwiło im to pokrewieństwo języków.
Scenami na Rynku i w hali widowiskowej zawładnęła kolejna para kamracka: słowacki Raslavicanik i Mali Gronkowianie. Sąsiedzi zza południowej granicy przedstawili typowe tańce dla swojego regionu: kariczki, czapasze, słowackie czardasze. Mali Podhalanie autentyczne dziecięce gry i przyśpiewki. Zespoły szybko się zaprzyjaźniły - z pewnością ułatwiło im to pokrewieństwo języków.
DZIEŃ SŁOWACKO-PODHALAŃSKI
Scenami na Rynku i w hali widowiskowej zawładnęła kolejna para kamracka: słowacki Raslavicanik i Mali Gronkowianie. Sąsiedzi zza południowej granicy przedstawili typowe tańce dla swojego regionu: kariczki, czapasze, słowackie czardasze. Mali Podhalanie autentyczne dziecięce gry i przyśpiewki. Zespoły szybko się zaprzyjaźniły - z pewnością ułatwiło im to pokrewieństwo języków. W Małopolskim Biurze Wystaw Artystycznych można oglądać zdjęcia z poprzednich edycji Święta Dzieci Gór, których autorami są znany sądecki fotografik Sylwester Adamczyk i jego syn, Jakub. Barwność i oryginalność sądeckiego festiwalu to wspaniała okazja do "polowania na kadry". Jak widać w galerii "Pod Jagiełłą" - w pełni wykorzystana.
Scenami na Rynku i w hali widowiskowej zawładnęła kolejna para kamracka: słowacki Raslavicanik i Mali Gronkowianie. Sąsiedzi zza południowej granicy przedstawili typowe tańce dla swojego regionu: kariczki, czapasze, słowackie czardasze. Mali Podhalanie autentyczne dziecięce gry i przyśpiewki. Zespoły szybko się zaprzyjaźniły - z pewnością ułatwiło im to pokrewieństwo języków. W Małopolskim Biurze Wystaw Artystycznych można oglądać zdjęcia z poprzednich edycji Święta Dzieci Gór, których autorami są znany sądecki fotografik Sylwester Adamczyk i jego syn, Jakub. Barwność i oryginalność sądeckiego festiwalu to wspaniała okazja do "polowania na kadry". Jak widać w galerii "Pod Jagiełłą" - w pełni wykorzystana.
DZIEŃ DAGESTAŃSKO-LACHOWSKI
Bohaterami dnia były zespoły z Dagestanu i Piątkowej. Goście przedstawili barwne widowisko, w którym zawarli tańce i pieśni aż dziewięciu spośród żyjących w ich krainie 36 grup etnicznych, zaprezentowali barwne, autentyczne stroje. Po raz pierwszy jesteśmy w Polsce - powiedziała dyrektor Centrum Wychowania Estetycznego Dzieci i Młodzieży w Machaczkale Aleksandra Choroszewska. - Jesteśmy zachwyceni waszym krajem, Nowym Sączem, niezwykłą serdecznością ludzi. "Piątkowioki" wystąpiły z programem typowym dla Lachów Sądeckich. Ubrane w lniane koszuliny maluszki bawiły się przy pasieniu krów. Te scenki rodzajowe okraszały pięknymi przyśpiewkami.
Bohaterami dnia były zespoły z Dagestanu i Piątkowej. Goście przedstawili barwne widowisko, w którym zawarli tańce i pieśni aż dziewięciu spośród żyjących w ich krainie 36 grup etnicznych, zaprezentowali barwne, autentyczne stroje. Po raz pierwszy jesteśmy w Polsce - powiedziała dyrektor Centrum Wychowania Estetycznego Dzieci i Młodzieży w Machaczkale Aleksandra Choroszewska. - Jesteśmy zachwyceni waszym krajem, Nowym Sączem, niezwykłą serdecznością ludzi. "Piątkowioki" wystąpiły z programem typowym dla Lachów Sądeckich. Ubrane w lniane koszuliny maluszki bawiły się przy pasieniu krów. Te scenki rodzajowe okraszały pięknymi przyśpiewkami.
INAUGURACJA
Uroczysta msza święta, korowód ulicami miasta, a wieczorem koncert na nowosądeckim rynku rozpoczęły XI Święto Dzieci Gór. Formuła imprezy pozostała niezmienna - przez tydzień dzieci będą nie tylko razem występować i mieszkać (jeden dzień spędzą w domach polskich przyjaciół), ale także bawić się. Podczas finałowej gali zaprezentują wspólny program, który będzie świadczył o przenikaniu się różnych kultur. Mali artyści będą prezentować swoje umiejętności codziennie przed południem na sądeckim rynku, zaś główne koncerty odbywać się będą wieczorem w hali sportowej. Podczas tygodnia festiwalowego poszczególne pary "kamrackie" koncertować będą w Krynicy, Piwnicznej, Rabce, Lipnicy Murowanej, Krakowie i Suchej Beskidzkiej.
Uroczysta msza święta, korowód ulicami miasta, a wieczorem koncert na nowosądeckim rynku rozpoczęły XI Święto Dzieci Gór. Formuła imprezy pozostała niezmienna - przez tydzień dzieci będą nie tylko razem występować i mieszkać (jeden dzień spędzą w domach polskich przyjaciół), ale także bawić się. Podczas finałowej gali zaprezentują wspólny program, który będzie świadczył o przenikaniu się różnych kultur. Mali artyści będą prezentować swoje umiejętności codziennie przed południem na sądeckim rynku, zaś główne koncerty odbywać się będą wieczorem w hali sportowej. Podczas tygodnia festiwalowego poszczególne pary "kamrackie" koncertować będą w Krynicy, Piwnicznej, Rabce, Lipnicy Murowanej, Krakowie i Suchej Beskidzkiej.